Widok na Śnieżne Kotły z podejścia na Czeskie Kamienie |
Wycieczka upłynęła pod znakiem zmierzania w stronę kotletów. Dzieci mają czasem swoje niezrozumiałe dla nas dorosłych cele. Dziś celem Michała było zjedzenie kotleta w Odrodzeniu ;) A do tego celu z Jagniątkowa droga długa i górzysta.
Wyjazd w Karkonosze w wolny dzień w tygodniu to super pomysł, bo na szlaku pustki totalne. Poza tym załapaliśmy się chyba na ostatni tej zimy śnieg nadający się do chodzenia bez zapadania się w nim. Miejscami co prawda już się topił, ale nasze buty ocalały niemalże suche. Udało się także ostatni raz tego sezonu zjechać na jabłuszku. A do tego rewelacyjna pogoda.
Ranek co prawda nieco nas zniechęcił do wędrówki, gdyż kiedy zajechaliśmy do Jagniątkowa padał deszcz. Optymistyczne nastawienie i przekonanie w zmienność pogody w górach podpowiadały, by zaryzykować i iść do celu. I to była bardzo dobra decyzja.
Parkujemy obok Domu Hauptmanna. Jest tam dość spory parking (płatny 5 zł) i kierujemy się na niebieski szlak, tak zwaną Koralową Ścieżkę. To dydaktyczno-przyrodnicza ścieżka o długości mniej więcej 5,5 km prowadząca z Jagniątkowa na Czarną Przełęcz. Ścieżka jest dość długa i na sporym odcinku prowadząca przez las, co może wywoływać wrażenie monotonii. W zasadzie do samych Paciorków jest pozbawiona widoków, a dodatkowo cały czas jest pod górkę. Za to później czeka nas uczta dla oczu. Tak naprawdę Koralową Ścieżkę, a w zasadzie jej urok odkryłam niedawno. Co prawda już tędy kiedyś szłam, ale teraz dopiero doceniłam piękne widoki, a zwłaszcza spokój, gdyż zdecydowanie więcej osób wybiera Szklarską jako miejsce startowe np. na Kotły.
Jest Odrodzenie - jest kotlet! |
Powyżej granicy 1050 m n.p.m. teren pozbawiony jest lasu, a szlak staje się widokowy, odsłaniając olbrzymie wiatrołomy, które uwidaczniają skutki klęski ekologicznej, mającej miejsce w latach 80.
Przy granicy państwowej między kosodrzewiną znajdują się kępy torfowisk wysokich. Karkonoskie torfowiska są najwyżej położonymi w Europie.
Po minięciu Paciorków przez chwilę idziemy po kładkach przysypanych śniegiem. Jest to chwila wytchnienia przed czekającym nas dość stromym podejściem. Pomimo tego, że już kwiecień, to śniegu jest dość sporo (na pewno ponad metr). Szlak zimowy poprowadzony jest niemal w linii prostej, co czyni go dodatkowo bardziej stromym. Wersja letnia, czyli prowadząca zygzakami między kosodrzewiną jest zdecydowanie łagodniejsza. Po minięciu granicy lasu tym, co najbardziej zaczyna nam doskwierać to silny wiatr. Na szczęście widoki, zwłaszcza na Kotlinę Jeleniogórską oraz Góry Izerskie rekompensują trudy. Jest to czas, kiedy pogoda dosłownie w kilka chwil się stała się idealną, co potwierdza fakt, że "w górach pogoda bardzo szybko się zmienia".
Idziemy zachodnią krawędzią Czarnego Kotła Jagniątkowskiego, podcinającego zbocza Śmielca i Czeskich Kamieni. Jego górna krawędź znajduje się na wysokości 1325 m n.p.m, a dolna 1130-1150 m n.p.m. Kiedy docieramy na Czarną Przełęcz roztaczają się przed nami jeszcze piękniejsze widoki, teraz także na czeską stronę Karkonoszy. Pięknie widać Medvedin, Szpindlerowy Młyn, a w oddali Śnieżkę. Świecące słoneczko, błękitne niebo, a przede wszystkim pusty szlak - taka chwila mogłaby trwać długo...
Ostatni bałwan tej zimy (pierwszy wiosny). Śląskie Kamienie. |
Mijamy Petrovkę, widać, że prace przy jej odbudowie trwają cały czas. Już się nie mogę doczekać, kiedy będzie otwarta, zwłaszcza, iż pamiętam, że zdarzyło mi się kilka razy być w "starej" Petrovej boudzie. Od Petrovejj boudy do samego Odrodzenia mamy pod górkę. Przyznam, że ten odcinek zawsze mnie najbardziej męczy i po wejściu w las jest mało ciekawy. Na szczęście dziś nie musimy iść po asfalcie, który znajduje się na części szlaku. Co prawda śnieg lekko się topi i czasem stawianie kroków nie jest bardzo wygodne, ale zawsze lepsze to niż nagrzany letni asfalt.
Czarna Przełęcz |
Na szczęście dziś w Odrodzeniu znajdujemy się dość szybko i spędzamy tam sporo czasu. Upragnione kotlety smakują wyśmienicie :) Ostatnio to schronisko jakoś bardzo sobie upodobałam i lubię tu bywać. Tak po prostu, bez żadnej przyczyny.
Powrót do Jagniątkowa to niestety powrót w części tym samym szlakiem. Musimy wrócić pod Petrovkę, czyli podejść ostro pod górę, co po długim relaksie w schronisku nie jest tym, o czym marzymy. Na wysokości odbudowywanego schroniska skręcamy w prawo w czarny szlak i nim idziemy aż do momentu skrzyżowania z drogą nazwaną Droga II. Znajduje się ona nieco poniżej skrzyżowania ze szlakiem zielonym. Droga II według naszych wyliczeń to najszybsze dojście do Jagniątkowa. Szeroka, leśna droga, z resztkami śniegu. Idzie się więc sprawnie i szybko, choć niestety długo, bo momentami mam wrażenie, że nie ma ona końca, a za jednym zakrętem jest kolejny i tak bez przerwy. Na szczęście przez zmrokiem udaje nam się dotrzeć na parking. Na dole wita nas prawdziwa wiosna i 20 stopni na termometrze, choć jeszcze jakieś półtorej godziny wcześniej byliśmy w zimowej krainie.
24,5 km w 8 godzin (w tym godzina odpoczynku w Odrodzeniu) - tak w liczbach przedstawia się nasze dzisiejsza wyprawa.
Paciorki |
Czarny Kocioł Jagniątkowski |
Widoki na Kotlinę Jeleniogórską z Koralowej Ścieżki |
Czeskie Kamienie |
Śląskie Kamienie |
Petrova bouda |
Ostatni zjazd w tym sezonie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz