Nie czekaj. Pora nigdy nie będzie idealna. Tylko ten, kto wędruje, odnajduje nowe ścieżki.
niedziela, 5 marca 2017
Przełęcz Tądadła - Ślęża - 4 marca 2017
Ślęża w tym roku już była, bo na Ślęży przywitałam Nowy Rok. Ale chyba ta góra nie znudzi się nigdy :) Łatwa, szybka, z widokami, schroniskiem, idealna na spacer, zwłaszcza, gdy czasu mało, a człowiek chce się gdzieś ruszyć. Tak też było dziś z nami. Kilka godzin wolnego, więc ruszamy na Przełęcz Tąpadła, by żółtym szlakiem wejść na górę. Pogoda idealna, cieplutko, choć może widoczność nie jest rewelacyjna (przynajmniej na dole).
Na parkingu jesteśmy około godziny 9.00 i jest jeszcze w miarę pusto. Na szlaku też praktycznie pustki, bo godzina jeszcze powiedzmy, że wczesna. Gorzej będzie podczas zejścia, bo pod górę będą szły tłumy, więc ciężko będzie się minąć.
Żółty szlak z Przełęczy Tąpadła do Ślężę chyba już znam na pamięć. Wejście na górę zajmuje około godzinki takim normalnym tempem. Można szybciej, można wolniej. My dziś około godziny i 10 minut, bo Michał co chwilę prosi o zdjęcia na skałkach i leżących na ziemi ściętych drzewach.
Kiedy docieramy na szczyt jest tam dosłownie kilka osób, co nas niesłychanie cieszy. Nie mamy dużej ilości czasu, więc decydujemy się na szybką kawę w schronisku (schronisko czynne od godziny 9), a potem idę z Michaśkiem na wieżę widokową, z której dzisiejsze widoki zapierają dech w piersiach. Chyba jeszcze nie trafiłam na tak idealną widoczność na Ślęży. Śnieżkę mamy dziś jak na dłoni. Aż żal stąd schodzić. Ale trzeba. Zejście ze Ślęży to slalom między tłumami wchodzącymi na górę, zajmujący jakieś 45 minut.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz