niedziela, 1 maja 2022

Wołowiec - Nieznajowa - Radocyna - Czarne - Wołowiec - maj 2022

Cerkiew w Wołowcu

Wybieramy dziś żółty szlak z Wołowca do Radocyny, który prowadzi wzdłuż granicy Magurskiego Parku Narodowego i przez opuszczoną wieś Nieznajowa. Następnie udamy się jeszcze do miejscowości Czarne, z której wrócimy ponownie do Wołowca. 
Wsie, przez które będziemy wędrować usytuowane są w dolinie rzeki Wisłoka. Można rzec, że są wsiami tylko z nazwy. W rzeczywistości zobaczymy tam pojedyncze domy, opuszczone cmentarze i przydrożne kapliczki. Z osadnictwa, które jeszcze na początku lat 40-tych liczyło ponad tysiąc osób, dziś zostało kilkadziesiąt i są to głównie ludzie napływowi.
Cmentarz wojenny nr 44 w Czarnem
O obecności niegdyś ludzkich siedzib świadczą zdziczałe drzewa owocowe, które rosną w miejscach dawnych ogrodów, oraz kamienne piwnice, dziś przykryte grubą warstwą ziemi, niemal niewidoczne. Bez znajomości losów tej doliny zwykły turysta minąłby miejsca bez większej refleksji, nie domyślając się nawet ich tragicznej historii.
Mieszkańcami owych wiosek byli Łemkowie – mniejszość narodowa, którą w latach czterdziestych wysiedliły stąd władze komunistycznej Polski. Początkowo akcja przesiedleńcza była dobrowolna, a mieszkańcy wyjeżdżali do Ukrainy. Jednak po 1947 roku rozpoczęto akcję „Wisła”. Łemkowie zostali przymusowo przesiedleni na tereny Dolnego Śląska.  Akcja objęła 200 wsi, z czego 20 zostało całkowicie wyludnionych, a my dziś wędrujemy po niektórych z nich.
Drzwi w Radocynie
Aby przypomnieć o losach Łemków, w pięciu dawnych łemkowskich wioskach (Lipna, Nieznajowa, Czarne, Radocyna i Długie) stanęły wyciosane z jodły drzwi. Stoją w szczerym polu, niczym portale do nieistniejącego już świata. Do każdych przybito symboliczne numery domów oraz tablice z informacjami, mapkami i archiwalnymi zdjęciami.  
Od Wołowca do Radocyny cały czas idziemy żółtym szlakiem. Ścieżkę kilkukrotnie przecina potok Zawoja i rzeka Wisłoka, więc po intensywnych deszczach podążanie tym szlakiem może być niewykonalne. Latem, gdy deszcze spadają tu rzadko, stan wody utrzymuje się na tyle nisko, że przez rzekę można przejść suchą stopą skacząc po większych kamieniach. My trafiliśmy jakby to powiedzieć na średni stan wód. Połowę przejść przez wodę, pokonaliśmy zdejmując buty, a drugą połowę, skacząc po kamykach i podpierając się kijami 😊
Zdjęcie roku, pierwszy strumyk pokonany :)
Zaczynamy więc w Wołowcu. Prawie na samym końcu wsi, obok cerkwi, jest niewielki parking. Tu można bezpłatnie pozostawić samochód. Od razu na początku warto zobaczyć cerkiew pod wezwaniem Opieki Matki Bożej (Pokrow), która jest usytuowana na skarpie nad drogą do Nieznajowej. Przy cerkwi mamy stary cmentarz parafialny, na którym znajdują się ciekawe nagrobki, prawdopodobnie autorstwa kamieniarzy z Bartnego
Dziś mieszka tutaj około 50 osób, w większości Łemków, jednak wśród nich, w Wołowcu, zamieszkuje jedna z ważniejszych postaci polskiej prozy współczesnej - Andrzej Stasiuk. W jego domu znajduje się również siedziba cenionego Wydawnictwa Czarne. 
Z Wołowca doliną Zawoi zmierzamy w stronę Nieznajowej. Już pierwsze metry wprawiają nas w zakłopotanie, bowiem nie ma mostku na rzece. Nie wiedzieliśmy wtedy, że to będzie początek naszej dzisiejszej przygody ze strumykami, a owych przejść będzie wiele. 
Cmentarz w Nieznajowej
Z Wołowca do Nieznajowej mamy około 5 km wędrówki i jeśli dobrze pamiętam sześć strumyków do przejścia (3 boso, 3 po kamykach) 😊
Nasze pierwsze kroki na terenie byłej wsi uzmysławiają nam, że idziemy doliną, w której ktoś mieszkał. Wspomniane owocowe drzewa, przydrożne krzyże czy też ukryte ziemne piwnice. Jest też przycerkiewny cmentarz. To właśnie tu była główna część tętniącej niegdyś życiem Nieznajowej. Nieco dalej mamy tu też kapliczkę Św. Rodziny z piaskowca (1901 r.), z płaskorzeźbami na postumencie. Tuż obok kapliczki, stoją symboliczne drzwi łemkowskiej chyży z numerem 36, na których wisi tablica z informacją o Nieznajowej - obecnie już mało czytelna.
Radocyna - podejście na przełęcz
Tym, co z wsią się kojarzy jest Chatka w Nieznajowej. Znajduje się ona pod opieką Stowarzyszenia Miłośników Nieznajowej działa jako schronisko turystyczne od 1989 roku. Otwarta przez całe lato, oferuje bezpłatny nocleg tym nielicznym turystom, którzy zapuszczą się w dzikie rejony doliny Wisłoki. Jedyną formą zapłaty za nocleg będzie pomoc przy pracach domowych: rąbanie drewna czy noszenie wody lub uzupełnienie zapasów świec, worków śmieciowych itp. Dziś do chatki niestety nie można się nawet zbliżyć z racji tego, że woda odcięła do niej dojście. 
Idziemy więc dalej do kolejnej opuszczonej wsi, czyli Radocyny. Do przejścia mamy około 6 km i znowu kilka rzeczek do przejścia. Może nie będzie tak źle 😊
Przydrożne krzyże
Mniej więcej w połowie drogi zbaczamy na dawne cmentarze we wsi Długie. Szczególnie zwraca uwagę cmentarz wojenny nr 44 – ładnie odnowiony. Obiekt znajduje się na terenie nieistniejącej wsi Długie, która jest obecnie przysiółkiem miejscowości Czarne. Zajmuje powierzchnię około 286 m², otoczony jest drewnianym ogrodzeniem. Cmentarz został zrekonstruowany w 1998. Zrekonstruowany obiekt został zredukowany o około 3/4 w stosunku do obiektu oryginalnego. 
Następnie wracamy na obrany wcześniej szlak. Za chwilę będziemy mieli szansę (chyba jedyną na odcinku Wołowiec-Radocyna) na wypicie kawy czy też posilenie się. Przechodzimy bowiem obok Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego Lasów Państwowych „Radocyna”.  Kawałeczek dalej jest Chatka Bazy Namiotowej w Radocynie, ale tu jest raczej wstęp mają nocujący. 
Kolejny strumyk do pokonania
Idąc dalej, docieramy do kolejnej opuszczonej wsi, czyli Radocyny. Tu również natrafiamy na stare drzwi, prowadzące do świata przeszłości. Radocyna leży nad rzeką Wisłoką, która ma tutaj swoje źródła w południowej części wsi na wysokości 575 m n.p.m., na zboczach góry Dębi Wierch (664 m n.p.m.). Od południa graniczy bezpośrednio ze Słowacją, z miejscowościami Varadka i Vyšná Polianka. W Radocynie znaleźć można ślady po dawnych mieszkańcach: piwnice, drzewa owocowe, kapliczki, zniszczony budynek szkoły, przydrożne krzyże i cerkwisko w otoczeniu starych drzew. Na miejscowym cmentarzu zachowało się 25 kutych w kamieniu nagrobków (najstarszy z 1894). Nieopodal znajduje się cmentarz wojenny z czasów I wojny światowej.
Wołowiec
Zwiedzamy cmentarz i decydujemy się na powrót, choć można jeszcze podejść kawałeczek dalej na Przełęcz pod Zajęczym Wierchem, gdzie biegnie granica polsko-słowacka. Wracamy więc pod ośrodek Radocyna i skręcamy w lewo na zielony szlak. Ona nas urokliwymi polanami prowadzi do miejscowości Czarne. Niestety, nie jest nam dane iść tym szlakiem, bo prowadzi on przez pastwisko, z którego n wygoniły psy pasterskie. Ale to nam na dobre wyszło, bo dzięki temu trafiliśmy do bacówki w Czarnem, gdzie kupiliśmy przepyszne oscypki. 
Tu ponownie natrafiamy na stojące samotni drzwi i cmentarze wojenne – ten ma numer 53, a obok niego znajduje się cmentarz parafialny. Wieś Czarne położona jest nad potokiem który jest dopływem Wisłoki. Nazwa jej wzięła się od czarnego koloru wody w strumieniu. Otoczona jest od północy Żydówką (665 m), górą Sucha (687m), od południa górą Czarna (703 m). 
Z Czarnego już prawie wyłącznie leśnymi ścieżkami wracamy do Wołowca. 
Pokonana przez nas trasa to 20 kilka kilometrów, około 600 metrów przewyższenia. Nie mu tu raczej spektakularnych widoków, jakich można doświadczyć na przykład w innych górach. Są tu doliny, świadczące o tym, że kiedyś tętniło tu życie. Wędrówka przez opuszczone wsie Beskidu Niskiego skłania do refleksji, a także pozwala się cieszyć spokojem, bo w wielu miejscach na szlaku nie spotkacie nikogo.

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz