niedziela, 31 stycznia 2021

Międzygórze - Śnieżnik - Słonik - Międzygórze - styczeń 2021

Widok na Jeseniki
Masyw Śnieżnika, drugie pod względem wysokości pasmo w polskich Sudetach. Położony jest w Sudetach Wschodnich i stanowi najwyższą część Ziemi Kłodzkiej. Jednocześnie na szczycie Śnieżnika (1426 m) stykają się granice trzech krain historycznych, jakimi są Śląsk, Czechy i Morawy. Tu właśnie dziś będziemy wędrować. 
Mroźny poranek, jakieś 10 stopni na minusie i błękitne niebo. To będzie dobry pogodowo dzień. Ruszamy do Międzygórza, by wejść na Śnieżnik. Do schroniska powędrujemy szlakiem czerwonym, a zejdziemy niebieskim i zielonym. W Międzygórzu można zaparkować w kilku miejscach My zazwyczaj czynimy to na parkingu leśnym (na mapie oznaczono to miejsce jako parkingi pod Skocznią). Jest tu sporo bezpłatnych miejsc. Dziś jednak około godziny 10 ciężko znaleźć jakąkolwiek wolną przestrzeń, by w nią wcisnąć samochód. Musimy więc zjechać do centrum miejscowości i tam zostawiamy samochód  w miejscu, które chyba jest zatoką autobusową. Czy tam parkować można? Nie wiem. Stoi tam już kilka aut, więc idąc ich śladem, również się tam zatrzymujemy. Niestety teraz czeka nas jakieś 40 minut spaceru pod górkę do granicy lasu (około 2 km).
Widok na schronisko, za nim Średniak
Pierwszy kilometr tego szlaku na Śnieżnik wiedzie spokojnie wzdłuż potoku, który szumi po prawej stronie. Dopiero, gdy przekroczy się mostek, szlak zaczyna się nieco piąć do góry. Na niektórych, mapach, można zauważyć, że szlak zaraz za mostkiem skręca w lewo i ostro do góry tnie przez las. To stara wersja ścieżki. Obecna jest nieco łagodniejsza, acz odrobinę dłuższa. My, kiedy nie ma śniegu wybieramy tę stromą wersję. Zimą natomiast wędrujemy szlakiem okrężnym. Na tym odcinku szlak pnie się w górę, ale równomiernie na całym odcinku. Mamy na nim kilka widoków, nawet przez chwilę można dostrzec Karkonosze (widoczność dziś rewelacyjna). Nasz szlak w pewnym momencie skręca ostro w prawo i  po przejściu kilkudziesięciu metrów oferuje nam cudowne widoki na Karkonosze. Są one możliwe dzięki niedawnej wycince drzew w tym rejonie. Wcześniej z tego miejsca nie było nic widać.  Ruszamy dalej, do schroniska mamy jeszcze może jakieś pół godziny, które mija dosyć szybko. 
Schronisko na Hali pod Śnieżnikiem ma swój urok i bardzo je lubimy. 
Slun
Położone jest na wysokości 1218 m n.p.m., na zachodnim stoku Śnieżnika (1425 m n.p.m.), na obszernej hali. Główną część schroniska stanowi tzw. szwajcarka – typowe sudeckie schronisko turystyczne z 1871, ufundowane przez królewnę Mariannę Orańską. Jest to jedno z najstarszych schronisk na ziemiach polskich. Z punktu widokowego na hali obok schroniska rozległa panorama na Rów Górnej Nysy i okoliczne szczyty. Zdecydowanie lepszy widok jest kiedy jednak ruszamy w stronę Małego Śnieżnika.
Wystarczy odejść niebieskim szlakiem tylko kawałek drogi od schroniska i odwrócić się za siebie, by naszym oczom ukazał się piękny widok na schronisko i znajdujący się za nim Średniak. Na Średniak dziś pójść się nie udało, ale polecam wejście na ten szczyt, znajdujący się poza szlakiem, należący do Tysięczników Ziemi Kłodzkiej, ale przede wszystkim gwarantujący nieco inne spojrzenie na Śnieżnik i położone poniżej niego schronisko.
Widok na Trójmorski Wierch i Sky Walk
Dziś spod schroniska widoki rewelacyjne i nimi się delektujemy, ponieważ budynek jest zamknięty, więc do środka wejść się nie da.  Ze schroniska mamy na szczyt około 30 minut i do podejścia jakieś 200 metrów przewyższenia. Idziemy nieco dłużej, bo dziś widoki zatrzymują nas co chwilę. Jeseniki mamy dziś jak na dłoni.  Przystanek robimy sobie przed samym Śnieżnikiem. Na szczycie pojawiamy się tylko, by zrobić zdjęcie i pójść dalej. 
Śnieżnik to szczyt rozległy i dość kapryśny pogodowo, a przede wszystkim mocno wietrzny. Jego wysokość jest jak na Sudety dość znaczna i wynosi 1426 m n.p.m., a wybitność 657 m. Śnieżnik był bardzo popularny już pod koniec XVII wieku. W latach 1895–1899 zbudowano tutaj kamienną wieżę widokową w kształcie cylindrycznej baszty. Wzniesiona została z inicjatywy Kłodzkiego Towarzystwa Górskiego i miała służyć podniesieniu atrakcyjności wycieczek na szczyt. Potężna konstrukcja, nawiązująca do modnego wówczas romantycznego stylu naśladującego średniowiecze, miała 6 kondygnacji i wysokość 33,5 m, a przy niej dobudowano budynek mieszczący małe schronisko.
Obecnie na szczycie trwają prace, których celem jest budowa nowej wieży na Śnieżniku. Już przed oczami mam te tłumy zmierzające na szczyt, kiedy ją otworzą. 
Co do zasadności wieży w tym miejscu, to chyba nie ma sensu dyskutować.  Bez wieży są ze szczytu rewelacyjne widoki. 
Skoro jesteśmy już na Śnieżniku, to warto udać się do słynnego Słonika. Wiemy już, że dziś z niego widoki będą rewelacyjne. Słonik to nic innego jak znajdująca się po czeskiej stronie rzeźba kamiennego słonika. Znajduje się ona przy czerwonym szlaku niedaleko byłego schroniska Lichtensteinów. Podobno w 1932 roku rzeźbę ustawiła przy schronisku grupa niemieckich artystów, która się tutaj od pewnego momentu spotykała, a chciała działać na rzecz zbliżenia kulturowego Niemców i Czechów. Po drodze mijamy jamy źródła Morawy, co jest urozmaiceniem na mniej więcej 1,5-km odcinku dzielącym nas od słonika Źródła Morawy to  ciekawe miejsce, bo znajduje się tu mała budowla, pieczątka oraz miejsce, gdzie można zaczerpnąć wody pitnej.  Stąd strumień spływa stromym zboczem do głębokiej doliny, zahaczając o gminy i przysiółki: Horní, Velká i Dolní Morava. 
Widok na Szrenicę i Śnieżne Kotły
Aby dojść do słonika trzeba wytracić nieco wysokości, którą potem będzie trzeba ponownie pokonać. Idąc w stronę słonika odcinamy się nieco od tłumów obecnych na Śnieżniku. Przysiadamy w rejonie ruin znajdującej się tu budowli. Cisza, spokój, słoneczko grzejące w twarz, najlepsze towarzystwo. 
Około godziny 15 stwierdzamy, że trzeba wracać. Wiemy, że nas zmrok zastanie, a dodatkowo pod schroniskiem podejmujemy decyzję, że będziemy wracać szlakiem kilka kilometrów dłuższym. Kierujemy się na szlak żółty, a potem zielony i niebieski prowadzący zboczem Smrekowca. Kawałek za nim trafiamy na piękny zachód słońca. W sumie do samochodu docieramy po ciemku, ale można było spokojnie wędrować bez czołówki. 
Wędrowaliśmy dziś około 7 godzin, zrobiliśmy ponad 20 km i ponad 1000 metrów przewyższenia. 





























Pradziad










2 komentarze: