sobota, 8 lipca 2017

Boguszów Gorce - Dzikowiec - Unisław Śląski - Stożek Wielki - Sokołowsko - Włostowa - Kostrzyna - Suchawa - Andrzejówka - 8 lipca 2017

Z Włostowy na Kostrzynę
 Jedziemy na VI zlot grupy Sudety z plecakiem - decyzja zapadła, a termin wydał się bardzo dogodny. Tylko teraz trzeba wybrać jedną z tras. Piszemy się na najdłuższą dwudziestukilkukilometrową - jak już iść, to iść i przejść szlakami, którym się jeszcze nie szło. W przypadku Gór Kamiennych jednak nie o kilometry chodzi, ale o przewyższenia, bo te bywają tutaj zabójcze. Kiedyś myślałam, że wejście na Stożek Wielki czy Ruprechitcki Szpiczak lub Waligórę jest ciężkie. Potem doszedł jeszcze Rogowiec, bo nie byłam na Włostowej. To jak dla mnie jest do tej pory jest największa perełka tych gór. Chyba, że jeszcze gdzieś nie byliśmy w tych rejonach? Co prawda większość szlaków  Gór Suchych na naszej mapie "jest schodzonych", ale może jeszcze jakieś podejście na którąś z górek mocno mnie zadziwi.
Tak więc po przeanalizowaniu trzech tras zlotowych wybieramy z Michaśkiem pierwszą, najdłuższą, prowadzącą z Boguszowa-Gorc przez Dzikowiec, Unisław Śląski, Stożek Wielki i Sokołowsko do Andrzejówki. W końcowej wersji trasę sobie zmodyfikowaliśmy - nie poszliśmy przez Kopicę, ale przez Włosowę, Kostrzynę i Suchawę dokładając sobie przewyższeń. Ale wybór był jak najbardziej świadomy, ponieważ burza sprzed miesiąca z tego szlaku nas zawróciła. Teraz jest okazja, by tędy powędrować. A na Kopicę wrócimy na pewno niebawem.

Sokółka

Startujemy z Boguszowa-Gorc i idąc zielonym szlakiem, najpierw chwilę przez miasto, a potem lasem kierujemy się w stronę Dzikowca Małego. Szlak jest dość mocno błotnisty i w zasadzie odkąd wszedł w las dość mocno pnie się w górę. Wysoka tego dnia temperatura już na tym pierwszym podejściu pozwala się sporo zmęczyć. Po pokonaniu niecałych 3 km jesteśmy na Dzikowcu Małym, z którego już tylko mniej więcej kilometr dzieli nas od pierwszego tego dnia zachwycającego punktu widokowego, czyli Łysego Drzewa, położnego na wysokości 757 m n.p.m. Tu robimy pierwszy przystanek. Z tego wyjątkowego miejsca widać Śnieżkę, Chełmiec, Wielką Sowę, Ślężę a w słoneczne dni SkyTower we Wrocławiu. Nazwa Łyse Drzewo funkcjonuje od niedawna, bo chyba od 2015 roku, kiedy to ktoś tym określeniem nazwał do tej pory bezimienną górę. Jak widać nazwa się przyjęła z powodzeniem, a dziś stali bywalcy Gór Suchych nie mają wątpliwości, gdzie jest Łyse Drzewo i jakie piękne są z niego widoki. Wielu jednak dociera tylko na Dzikowiec Wielki startując spod Ośrodka Sportowo-Rekreacyjnego. Ten oczywiście także zachwyca, z racji znajdującej się niemal na samym szczycie wieży widokowej. Od Łysego Drzewa na wieżę widokową na Dzikowcu jest jakiś kilometr drogi. By na wieżę dotrzeć trzeba zejść ze szlaku, a w zasadzie nie skręcać tak, jak wskazuje szlak, tylko iść prosto. Szeroka leśna droga zaprowadzi nas pod samą wieżę i do górnej stacji wyciągu.

Wieża na Dzikowcu

Znajdująca się tu drewniana wieża widokowa to konstrukcja dość nowa. Ma 20 metrów wysokości i oferuje piękne widoki na cztery strony świata. Przy dobrej pogodzie jak na dłoni widać Karkonosze.
Wieża na Dzikowcu, wyciąg, znajdujący się niżej ośrodek sportów z placem zabaw, miejscem na ognisko pokazują, że Góry Kamienne to miejsca warte odwiedzenia. Pojawiające się nowe inicjatywy, jak budowa wieży na Borowej (mam wrażenie, że zapomnianej przez świat) napawają optymizmem. Tylko żal mi Bacówki pod Trójgarbem i miejsca po niej, które po prostu straszy turystów.
Wchodzimy więc któryś już raz w tym roku na wieżę na Dzikowcu, którą z racji bliskości dość często odwiedzamy. Widoki zacne, szybkie foto pamiątkowe z nami, długa Michaśkowa sesja zdjęciowa z dinami, chwila przerwy na jedzonko i można ruszać dalej, czyli w stronę Unisławia, by z niego wejść na Stożek. W tym celu wracam na zielony i niebieski szlak. Początkowym jego odcinkiem, czyli między Dzikowcem a Polanką jeszcze nie szłam i żałuję, że dziś czynię to pierwszy raz, bo oferuje on piękne widoki, zwłaszcza, kiedy dotrze się na Sokółkę. W zasadzie na całym odcinku do Unisławia, z małymi wyjątkami (podejście pod Sokółkę) szlak mocno idzie w dół. Trzeba zachować więc szczególną ostrożność, zwłaszcza na samym początku, kiedy jest bardzo stromo, dodatkowo pod nogami osuwają się drobne kamyczki.


Podejście na Włostową
 Początkowo idziemy jednocześnie niebieskim i zielonym szlakiem, ale w pewnym momencie rozdzielają się one, by ponownie się spotkać na Polance. Niebieski prowadzi na Sokółkę, jest on krótszy, ale z przewyższeniami, zielony, dłuższy, ale omijający szczyt. Wybieramy ten pierwszy i dobrze czynimy, bo widoki z Sokółki zachwycają. Trasa Dzikowiec - Sokółka to w zasadzie przedzieranie się między trawami po pas. Ścieżynka jest tu wąziutka, czasami zarośnięta trawami. Michałowi czasem sięgają one po samą szyję, wywołując we mnie przerażenie. Już w wyobraźni mam masę kleszczy na nas czyhających. Na szczęście wróciliśmy do domu bez intruzów. Chyba mieliśmy tego szczęścia bardzo dużo, bo w zasadzie cały dzień przedzieraliśmy się między krzakami i trawami. Pokazuje to, że Góry Suche poza głównymi i popularnymi szlakami są w zasadzie puste, ciche, spokojne, a wąskie leśne ścieżki często zarośnięte.
Wracając jednak do wędrówki, po pokonaniu niecałego kilometra i przedarciu się przez wysokie trawy docieramy na Sokółkę (801 m n.p.m., według kamienia PTTK - 800 metrów).  Znajduje się ona na grzbiecie łączącym Dzikowiec z Wysoką i Stachoniem. Z północno-wschodniego zbocza wystaje Brzozówka. Południowo-zachodnia przełęcz oddzielająca go od grzbietu nazywa się Polanka.
Na Sokółce zatrzymujemy się na chwilę, by podziwiać widoki. Na szczycie znajduje się też kamienny słupek z jego oznaczeniem, więc można sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie.

Podejście na Sokółkę
Zejście z Sokółki na Polankę to mniej więcej 400 metrowy spacer z wytracaniem wysokości. Na Polance zmieniamy szlak z niebieskiego na zielony i nim dojdziemy do samego Unisławia Śląskiego. Jakieś 2,5 km drogi pokonujemy szeroką, ale bardzo błotnistą leśną drogą. Gdyby nie to, że trzeba szukać miejsca do postawienia nóg na suchej ziemi, byłby to całkiem przyjemny spacer. Z drugiej jednak strony jesteśmy już ubłoceni po pas, wiec chyba nie ma znaczenia, czy pobrudzimy się jeszcze bardziej :)
Unisław Śląski - kolejny punkt naszej wycieczki. Niby już trochę przeszliśmy, ale do Andrzejówki jeszcze daleko. Górujący nad nami Stożek Wielki pokazuje, że po chwili odpoczynku podczas zejścia z Sokółki , znowu trzeba będzie włożyć trochę wysiłku w wejście na szczyt. Patrząc z dołu, Stożek robi wrażenie i człowiek myśli, że czeka go intensywna wspinaczka. Fakt, czasem trzeba się wdrapać pod górę, ale nie jest to jakiś mega wysiłek. Idziemy najpierw dróżką wzdłuż domostw, rzeki i przede wszystkim wysokich traw, ale dość szybko skręcamy w las, by w nim rozpocząć strome podejście.
 Wejście na górę zajmuje nam około 40 minut.  Na szczycie 841 metrowego Stożka Wielkiego niegdyś znajdowała się wieża widokowa, z której były przepiękne widoki. Dziś niestety jej nie ma, przez co Stożek jest górą pozbawioną widoków. Pojawiają się one jedynie tuż przed samym szczytem (na tym słynnym bardzo stromym podejściu). Są za to nowe tabliczki z nazwą góry i jej wysokością.
Pamiętam, jak byliśmy tu niecałe 3 lata temu i 3,5 letni Michaśko stał i podziwiał widoki z wieży. Wtedy to nasza droga na szczyt była brodzeniem w błocie po kostki ;) Dziś jest na szczęście sucho, ale może być mokro, gdyż burzowe chmury krążą nad nami od jakiegoś czasu. Aplikacja "Burze nad Polską" też nie chce zamilknąć, wydając dźwięk, który podczas pobytu w górach nam się nie podoba.

Stożek Wielki

Zejście ze Stożka w stronę Sokołowska to kolejne pokonywanie stromizny w dół. Często schodząc takim stromymi szlakami, zastanawiam się, co jest lepsze: wejście pod górę czy zejście z niej i chyba wygrywa to pierwsze. Czerwony szlak, którym idę pierwszy raz, zastanawiając się, jak to się stało, że jeszcze nim nie szłam, to kolejny zachwyt nad Górami Suchymi. Po wyjściu z lasu rozpościera się przez nami piękna polana z cudownymi widokami na Góry Suche, z dominującymi celami dalszej podróży, czyli Suchawą, Kostrzyną i Włostową. Zanim jednak do Sokołowska dotrzemy czeka nas porządna przeprawa przez zarośniętą leśną ścieżkę. Na szczęście nie jest to długi odcinek, a potem szlak będzie już raczej "normalny" ;) Reasumując, odcinek ze Stożka Wielkiego do Sokołowska, mający około 3 km pokonujemy w niecałą godzinę.
Sokołowsko - trzecia podczas tej wycieczki miejscowość, do której docieramy. Sokołowsko - zwane "Śląskim Davos" to niezwykle malownicza miejscowość położona w sercu Gór Suchych, otoczona stromymi zboczami. W Sokołowsku robimy sobie dłuższą przerwę. Tutejszy sklep przeżywa prawdziwe oblężenie. Spragnieni wędrowcy rzucają się na wodę i lody. Przysiadając na murku i trawie zastanawiamy się, którą trasę do Andrzejówki wybrać.

Zejście ze Stożka. Widok na Suchawę, Kostrzynę i Włostową
Opcje są trzy: zielony szlak prowadzący w niecałą godzinę leśną, płaską ścieżką do Andrzejówki, szlak czarny, a potem zielony przez Kopicę i rozdroże pod Waligórą oraz szlak niebieski przez Włostowę, Suchawę i Kostrzynę (chyba z największą ilością przewyższeń). Nasze zmęczenie nie jest jeszcze na tyle duże, więc wybieramy tę ostatnią opcję.  Najpierw czarnym szlakiem dochodzimy do Cerkwi św. Michała Archanioła, by tuż za nią skręcić w lewo na niebieski szlak. Początek niebieskiego szlaku to początek intensywnego podejścia na Włostową. Co prawda pierwsze kilkaset metrów jeszcze tak strome nie jest, ale tuż za ruinami zameczku Friedentein jest już naprawdę stromo. Przechodząc tym szlakiem warto przy wspomnianych ruinach na chwilę się zatrzymać. W tym celu trzeba zboczyć kilkadziesiąt metrów ze szlaku, bo zameczek znajduje się wśród drzew i łatwo go przeoczyć. Zameczek Friedenstein zbudowano na przełomie XIX i XX w. Pełnił on rolę schroniska dla pacjentów uzdrowiska spacerujących po ścieżkach górskich w ramach terapii leczniczej. Był to ulubiony punkt widokowy kuracjuszy.
Od zameczku Fridenstein zaczyna się najbardziej stromy odcinek tej wyprawy. Podejście na Włostową. Góra ma tylko 903 metry, ale wejście na nią wymaga sporo wysiłku, a zwłaszcza uwagi i koncentracji, by się nie poślizgnąć na osuwających się małych kamyczkach.

Andrzejówka - cel osiągnięty

Podejście na ten szczyt nieco nas męczy, a poza tym trzeba się spieszyć, bo burzowe chmury wiszą nam nad głowami. Podczas zejścia z Włostowej na Kostrzynę łapie nas deszcz, najpierw drobny, potem intensywny. Na szczęście szybko przechodzi i już po chwili znowu pojawia się słoneczko. Na Kostrzynę z Włostowej prowadzi ładny szlak, z widokiem na Ruprechticki Szpiczak, dopiero przed samym szczytem staje się nieco bardziej stromy. Jednak z porównaniu z Włostową nie wymaga większego wysiłku. Kostrzyna nie jest dla nas łaskawa pod względem widoków, bo zdobywamy ją akurat wtedy, gdy pada.
O wiele lepiej jest na Suchawie (928 m n.p.m.), ale ta z kolei pozbawiona jest widoków. Na szczycie znajduje się tabliczka z jego oznaczeniem. Zejście z Suchawy jest bardzo przyjemnie i prowadzi nas na rozdroże pod Waligórą. Rezygnujemy dziś z wejścia na zdobyty kilkanaście razy szczyt i kierujemy się od razu do Andrzejówki. Dziś już pokonaliśmy sporą ilość kilometrów na długości i metrów przewyższeń. Ostatni odcinek to mniej więcej 1,5 km spacer do schroniska, które rano wydawało się bardzo odległym celem. Teraz mamy go jak na dłoni. Pod schroniskiem czekamy na pamiątkowe zdjęcie. Późna godzina oraz niedzielne plany nie pozwalają nam zostać na ognisko.21 km w 7,5 godziny, suma przewyższeń 1050 metrów to chyba całkiem dobry wynik, biorąc pod uwagę strome podejścia na poszczególne szczyty.




















Widok z Łysego Drzewa




Na Kostrzynie







Sokółka
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz