Fioletowy kolor dziś opanował bloga, fiolet długo nie mógł
dać o sobie zapomnieć. Tak właśnie jest, kiedy na przełomie sierpnia i września
traficie na do Wrzosowej Krainy! Mowa oczywiście o Wrzosowisku Przemkowskim
znajdującym się na terenie Przemkowskiego Parku Krajobrazowego.
Jest to największe wrzosowisko na Dolnym Śląsku. Prócz
przepięknych i rzadko występujących okazów porostów na wrzosowiskach mieszka
także wiele gatunków ptaków m.in. głuszec i cietrzew.
Wrzosowiska Przemkowskie to teren znajdujący się pod
ochroną. Jest to jednocześnie teren dawnego poligonu wojskowego, gdzie wskutek
wylesienia ukształtowały się rzadko spotykane w tym regionie rozległe
wrzosowisko oraz wydmy śródlądowe (w sumie ponad 6,5 tys. hektarów).
W pobliżu
wrzosowisk znajdują się bunkry poradzieckie. Na tym terenie do 1945 ćwiczyli
artylerzyści niemieccy, a po II wojnie światowej, aż do 1992 roku, żołnierze
radzieccy. Wydma piaszczysta była wręcz idealna jako tarcza dla rakiet i
pocisków artyleryjskich. Ćwiczenia bombowo-rakietowe przyczyniały się do
pożarów lasów, które wypaliły go aż do gołego, białego piasku.
Tym samym można powiedzieć, że gdyby nie „wsparcie”
wojskowych, teren z pewnością dawno zarósłby, co widać na obrzeżach pustyni,
które dziś bardziej przypominają suchy step.
Aby zobaczyć wrzosowisko najlepiej udać się do Trzebienia i ulicą Spacerową jechać do końca drogi. Tam przy zakładzie utylizacji śmieci można spokojnie zostawić samochód i iść przed siebie. Wrzosy rosną wzdłuż drogi, wrzosowe polany pojawiają się co chwilę. Człowiek nie wie, w którą stronę zerkać, bo wszędzie aż po horyzont są wrzosy. Kiedy traficie tu na słoneczną pogodę, tak jak nam się to udało, to oświetlone słońcem wrzosowiska wyglądają magicznie.
By dotrzeć do kolejnej atrakcji w tym rejonie, czyli Pustyni
Kozłowskiej, najlepiej iść mniej więcej cały czas przed siebie. Daleko nie
jest, ale piaszczyste drogi nieco mogą utrudniać wędrówkę. Mimo wszystko
szerokimi drogami, idąc wzdłuż lasu z naszej lewej strony i wrzosów
otaczających nas z prawa i lewa, docieramy na pustynię. Pustynia na Dolnym
Śląsku? Dolnośląska Sahara?
Brzmi to niewiarygodnie, a jednak ona tu naprawdę jest i
istnieje. I jest wspaniała. Kiedyś byliśmy na Pustyni Błędowskiej, ale nie
zrobiła na nas wielkiego wrażenia. Ta natomiast zachwyca. A zachwytom nie ma
końca. Pustynia Kozłowska, to obszar odsłoniętych wydm piaszczystych
śródlądowych.
Kiedyś Pustynia Kozłowska miała kiedyś 160 hektarów
powierzchni, dziś zostało już „tylko” 20 ha. Można obserwować jak na jałową
glebę wkraczają sosny, wrzosy, porosty, mchy, czy brzoza. Ponoć można tu
znaleźć storczyki, czy rosiczkę. Ale owe zwłaszcza wrzosy dodają pustyni uroku.
Takie pojedyncze kępki na środku piaszczystej powierzchni.
Na pustyni spędzamy sporo czasu. Jeszcze letnia słoneczna
pogoda skłania do długiego odpoczynku na piasku.
Tuż obok jest kolejną pustynia – Pustynia Strachowska.
Niestety jest tam nadal działający poligon i jest zakaz wstępu. Ale w okolicy,
a dokładnie na terenie Przemkowskiego Parku Krajobrazowego jest sporo innych
atrakcji, jak na przykład:
- Stawy Przemkowskie i znajdująca się tam wieża widokowa, do
której prowadzą urokliwe kładki,
- Bunkry Wilkocińskie
- Rezerwat przyrody Torfowisko Borówki (o nim będzie w innym
wpisie, bo również zachwyca, tak samo jak wrzosowiska).
Spacer z Trzebienia przez wrzosowe polany na Pustynię Kozłowską to pokonanie w dwie strony kilku kilometrów. Ale zapewniam Was, że to będą niezwykle długie kilometry, bo na każdym kroku jest okazja, by się zatrzymać, choć mamy tu głównie wrzosy i piasek 😊
Pamiętajcie, że wrzosy są pod ochroną i choć jest tu ich pod
dostatkiem, to nie wolno ich zrywać ani wykopywać kępek krzaczków. Warto też
tak spacerować, by po nich nie deptać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz