piątek, 20 sierpnia 2021

Zverovka - Spalena - Przedni Salatyn - Brestova - Salatyn - sierpień 2021

Punkt widokowy

 Tylko 13 km długości, ale za to prawie 1400 metrów przewyższenia – tak przedstawia się wybrany przez nas  na dzisiejszą wycieczkę fragment Orlej Perci Tatr Zachodnich. Zdecydowaliśmy się wyruszyć na najdalej wysunięty na zachód tatrzański dwutysięcznik, czyli Salatyn. Dotychczas ta część Tatr jakoś była traktowana przez nas po macoszemu. Co prawda 2 lata temu byliśmy na Siwym Wierchu, który nas zachwycił. Przejście kilka lat temu Rohaczy, a w lipcu Trzech Kop i Banikova rozbudziło apetyt na dalsze wędrówki w tym rejonie. Dziś więc zdecydowaliśmy się na Przedni Salatyn, Brestovą i Salatyn. Co prawda do szczęścia zabrakło jeszcze Pachoła i Spalenej, ale pogoda się lekko zepsuła i nie kontynuowaliśmy wycieczki. Będzie okazja, by tu wrócić. 

Zatrzymujemy się na sporym parkingu Zverovka-Spalena. Postój kosztuje tu 5 euro za cały dzień. Miejsce to jest dobrą bazą wypadową na Grań Rohaczy, niezależnie od tego, którą ich część wybierzemy. 

Przedni Salatyn

Tuż przy parkingu jest wyciąg, który wwozi ludzi (w sezonie letnim codziennie) pod szczyt Brestowej. W zimę natomiast korzystają z niego narciarze. Wyciąg cieszy się sporym powodzeniem, bo w szybkim tempie pozwala się dostać w wyższe partie gór i zaoszczędzić nieco mozolnego podejścia na samy początku wędrówki. Warto zerknąć sobie na godziny kursowania wyciągu:
Lipiec, sierpień – codziennie w godzinach od 7:00 do 17:00
Do 15 września – codziennie w godzinach od 7:00 do 17:00
Od 16 września – piątek, sobota, niedziela od godziny 8:00 do 16:00
Październik – sobota, niedziela od godziny 8:00 do 16:00. Warto wziąć to pod uwagę, jeśli ktoś kupi bilet w dwie strony i zamierza wybrać się dalej. Wtedy można już nie zdążyć na ostatni zjazd. 
Koszt wyciągu w jedna stronę to 7 euro, natomiast wjazd i zjazd kosztują 10 euro. Dzieci do lat 6 jadą za darmo. W kasie można płacić kartą lub gotówką. 

Na Brestovej

Jeśli ktoś wycierze opcją wyciągu, to dostanie się nim do Salatyńskiej Doliny, czyli zaoszczędzi około 450 metrów przewyższenia i mniej więcej godzinę –półtorej czasu.  Stąd jeszcze trzeba troszkę podreptać w górę zielonym szlakiem (stromo), by się dostać na Przedni Salatyn. Początkowy odcinek drogi z parkingu w stronę wyciągu do widokowych należy (poza odcinkiem prowadzącym lasem, na zejściu wybraliśmy wersję zejścia stokiem), ale od wyciągu widoki towarzyszą nam już bez przerwy.
Na tym odcinku szlaku warto zatrzymać się przy znajdującej się lunecie, która umożliwia podziwianie rozległych widoków. Jest tu także ławeczka i opisana panorama. My czynimy to w drodze powrotnej, kiedy na szlaku nie ma już praktycznie nikogo i mamy lunetę na wyłączność. 
Na Przednim Salatynie zatrzymujemy się na dłużej. Panorama roztaczająca się stąd jest rewelacyjna. Mamy widok na całe Tatry.

Salatin

Przedni Salatyn, zwany też Skrajnym Salatynem to północno-wschodni grzbiet Brestowej, który wznosi się na wysokość 1624 m. Oddziela on Dolinę Salatyńską od Salatyńskiego Żlebu.
Stąd wygodną i jeszcze bardziej widokową ścieżką wędrujemy w stronę Brestovej. Szlak przypomina te, którymi wędrowaliśmy  w rejonie Czerwonych Wierchów czy też Grzesia, Rakonia i Wołowca. Tylko panoramy nieco inne. Poza samym podejściem na Brestovą nie ma tu dużych przewyższeń. 
Na Brestovej kładziemy się na trawie na dłuższy odpoczynek. Dopiero potem ruszamy w stronę naszego celu, czyli Salatyna.  Szlak nadal biegnie cały czas widokową granią, najpierw obniża się do Przełęczy Salatyńskiej (1870 m), a później wznosi ostro na grań, gdzie droga jest stosunkowo szeroka i mniej stroma.

Zejście z Salatyna. Widok na Brestovą.

Po prawej stronie mijamy łagodne trawiaste zbocza Doliny Bobrowieckiej, natomiast po lewej (północnej) stronie podcięte ostrą przepaścią stoki Doliny Salatyńskiej. 
Na Salatynie nie ma tabliczki z nazwą szczytu. Jest ona za to na Małym Salatynie, na który trzeba podejść kilka minut. I tak też czynimy. Wiemy, że na widoki nie możemy liczyć, bo w momencie, gdy na szczyt dotarliśmy, pogoda się popsuła i znaleźliśmy się w chmurach. Ironia losu ale pogoda w górach zmienna jest. 

Salatyński Wierch lub Salatyn to szczyt słowackich Tatr Zachodnich o wysokości 2048 m n.p.m., jeden z sześciu szczytów należących do tzw. grupy Salatynów. Jest to najpotężniejszy masą szczyt Tatr Orawskich, ostatni od zachodu dwutysięcznik tatrzański. Na rozległym zachodnim grzbiecie, zwanym przez mieszkańców z Zuberca Czerwonym Wierchem, znajdują się 2 małe stawki niewidoczne ze ścieżki turystycznej, która prowadzi na północ od nich. 

Jest to doskonały punkt widokowy na pobliski Siwy Wierch, Osobitą i Dolinę Rohacką. We wschodnim i południowym kierunku panorama obejmuje liczne szczyty Tatr Zachodnich, wycinkowo również odległe stąd Tatry Wysokie. My niestety tych widoków nie mamy, ale było nam dane je oglądać chwilę wcześniej podczas podejścia na szczyt, kiedy jest widoczność była bardzo dobra. 
Nas szczególnie ciekawi Siwy Wierch, na którym byliśmy 2 lata temu (tu relacja z wyprawy: https://gorskimszlakiem.blogspot.com/2019/08/zuberzec-siwy-wierch-zuberzec-8.html)  i który nas zachwycił ze względu na swoją budowę (skalny labirynt, łańcuchy). Kiedyś startowaliśmy na niego z Zuberca, pokonując sporo przewyższenia. Dziś z miejsca, w którym jesteśmy mamy do niego bardzo blisko. Niestety, czasu mniej i raczej nie zdążylibyśmy na niego wejść i wrócić na parking bez nastania mroku.

Z Salatyna wracamy taką samą drogą. Opcja przejścia przez Skrzyniarki i Pachoła się nie udała ze względu na pogodę.  Docieramy na Brestovą, ale z niej nie schodzimy od razu na Przedni Salatyn. Idziemy jeszcze na Małą Brestovą, na której znajduje się krzyż. To zaledwie kilkaset metrów drogi i prawie żadne przewyższenie. 
Potem już tylko czeka nas dość strome zejście na parking. Na szczęści jest bardzo widokowe. Z Przedniego Salatyna kierujemy się w stronę górnej stacji wyciągu. Na początku chcieliśmy zejść szlakiem niebieskim, który jest nieco krótszy, ale chcemy jeszcze raz podejść do punktu widokowego z lunetą. 
Cała wycieczka zajęła nam około 7 godzin. Na szlakach jest zdecydowanie mniej ludzi niż w Polsce. Dziś co prawda wybraliśmy szczyt, na który można wjechać wyciągiem, więc automatycznie ludzi było więcej, ale na pewno nie były to takie tłumy jak kilka dni temu na Kozim Wierchu.




































Mała Brestova





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz