W naszym przypadku wejście na Wielką Sowę to wycieczka,na którą idziemy, gdy już nie ma innego pomysłu albo jest mało czasu, a człowiek chce się gdzieś ruszyć. Tak też było i tym razem. Człowiek ruszyć się chciał, a czasu było mało. Po skończonej pracy zapakowaliśmy się więc w auto i ruszyliśmy na Przełęcz Sokolą. Naszemu wejściu przyświecał dziś jeszcze jeden cel - zakup okolicznościowego znaczka turystycznego z okazji 111 urodzin wieży widokowej na Wielkiej Sowie. Załapaliśmy się na ostatnią sztukę ;)
Na Przełęczy Sokolej, położonej na wysokości 754 m n.p.m. znajduje się płatny parking, szkoła narciarska oraz skrzyżowanie szlaków. Na szczyt wchodzimy czerwonym GSS. Pokonujemy go już któryś raz z kolei, ale lubię ten szlak, ponieważ widok spod schroniska Orzeł jest bezcenny. Pierwszy odcinek prowadzący z Przełęczy Sokolej do schroniska Orzeł to w zasadzie jedyny stromy fragment szlaku, na którym można się zmęczyć. Jakieś 10 minut drogi dość mocno pod górę pozwala nam znaleźć się przy Orle, z którego roztacza się piękny widok. Latem można tu usiąść spokojnie i podelektować się panoramą. Na dzieci czeka mini plac zabaw, więc się zajmą same ;)
Do Orła wstępujemy zazwyczaj w zimie podczas powrotu z Wielkiej Sowy. Latem wolimy zatrzymać się na zewnątrz lub na szczycie. Około kilometra dalej położone jest kolejne schronisko - Sowa. Położone tuż przy czerwonym szlaku na zboczu Sokolicy (913 m n.p.m.). Najpierw idzie się do niego delikatnie w górę, a potem trzeba nieco zejść. Po drodze mijamy pomnik Carla Wiesena. Sowa to schronisko, z którego widoków człowiek nie doświadczy, ale za to bardzo klimatyczne, otoczone zewsząd lasem, ciche, spokojne, zwłaszcza poza weekendem czy w niezbyt ciekawą pogodę.
Spod schroniska na szczyt Sowy nie jest już daleko, bo jakieś 30 minut (około 1,5 km delikatnie pod górę, bo do podejścia jest tylko 115 metrów).
Na Sowę dochodzimy mniej więcej w godzinę, pokonując 3,5 km. Na szlaku nie spotykamy wielu ludzi. Poza szkolną wycieczką, która wpada tu na chwilę, głównie po to, by w sklepiku w wieży zaopatrzyć się w pamiątki, szczyt mamy na wyłączność dla siebie. Rzadko się to zdarza w letnie ciepłe dni, ale się zdarza :) Na szczycie znajduje się wysoka na 25 metrów kamienna wieża widokowa wybudowana w roku 1906.
Z racji położenia w środkowej części Sudetów jest wspaniałym punktem widokowym. Zawsze, kiedy jest otwarta wchodzimy na nią, bo widać z niej wiele. Wstęp kosztuje 6 zł. Dziś Michał w prezencie od siedzącego tu pana dostaje przypinkę Zdobywcy Wielkiej Sowy. Cieszy się, ale nie robi ona na nim wielkiego wrażenia. Przypinka jednak wędruje na naszej znaczkowej tablicy :)
Na wieżę wchodzimy najpierw schodami zewnętrznymi, okalającymi wieżę, które prowadzą do schodów znajdujących się wewnątrz. Osiągamy wewnętrzną kondygnację widokową z 14 oknami. Do górnej platformy prowadzi kolejne 21 stopni. Z wieży podziwiamy rozległe widoki na całe niemal Sudety od Karkonoszy po Masyw Śnieżnika.
Dziś przy okazji pieczemy kiełbaski, co prawda na turystycznym grillu, bo ogniska po wielu próbach nie udało się rozpalić.
Zejście z Sowy jak zwykle jest ekspresowe. Schodzimy tym samym szlakiem, którym weszliśmy, dobrze nam znanym i bardzo lubianym. Cała wycieczka łącznie z pieczeniem kiełbasek i pobytem na wieży zajęła nam około 3 godzin. W długie dni można ją spokojnie zrealizować nawet po skończonej wcześniej pracy. Do pokonania w dwie strony jest tylko 7 km, a przewyższenie wynosi niecałe 300 metrów.
Widok spod Orła |
Schronisko Orzeł |
Widoki z wieży na Wielkiej Sowie |
Widoki z wieży na Wielkiej Sowie |
Widoki z wieży na Wielkiej Sowie |
Pusta Wielka Sowa |
Schronisko Orzeł |
wchodzilismy tym samym szlakiem:)
OdpowiedzUsuń