W Andrzejówce pojawiamy się ponownie dość wcześnie rano, bo o godzinie 7, kiedy wszyscy chyba jeszcze śpią, ale mnie dziś czas mocno nagli. Nie żałuję jednak wczesnej pobudki, bo ranne spacery po górach mają swój urok, a przede wszystkim jedną zaletę - puste szlaki. Choć z drugiej jednak strony szlaki, które wybieram często i tak są puste. Wielokrotnie są to mało znane zakątki Sudetów. W niedzielny poranek o godzinie 7 w Andrzejówce panuje niezwykły spokój, o który kilka godzin później będzie już ciężko. Dziś celem są ruiny zamku Rogowiec. Tak więc z Przełęczy Trzech Dolin kierujemy się na żółty szlak, który na samym początku jest bardzo widokowy. Wystarczy tylko spojrzeć w bok lub odwrócić się za siebie, a pięknie widać Waligórę, Bukowiec, a zwłaszcza schronisko. Potem szlak prowadzi głównie lasem, ale co chwilę odsłaniają się widoki tym razem na Ruprechticki Szpiczak i Granicznik. Szlak jest przyjemny, bo idzie się delikatnie pod górę, więc bawet nie ma się gdzie zmęczyć. Utrudnieniem jest jedynie straszne błoto, które nieco spowalnia wędrówkę. Żółtym szlakiem idziemy do rozdroża pod Turzyną. Na nią wejdziemy w drodze powrotnej, idąc niebieskim szlakiem. Teraz też wchodzimy na szlak niebieski, ale prowadzący w przeciwnym kierunku. Przez jakieś 300 metrów idzie on jednocześnie ze szlakiem czerwonym, który omija Jeleniec i okrężną drogą prowadzi do Skalnej Bramy. Nim wrócimy później.
Trzymamy się szlaku niebieskiego i nim wchodzimy na wspomniany już Jeleniec (902 m n.p.m.). Teraz można odczuć troszkę wysokość, ponieważ trzeba podejść nieco pod górę. Góra ma kształt wyraźnie zaznaczonego stożka ze stromymi zboczami. Na Jeleńcu znajduje się kamienny słupek z nazwą szczytu i oznaczeniem wysokości, a także rozpościera się ładny widok w przecince drzew. Pamiętam, że jak byłam tu kilka lat temu, to widoki były mocno ograniczone. Z Jeleńca kierujemy się w stronę Skalnej Bramy. Szlak jest tu dość stromy i niezbyt bezpieczny z powodu osuwającej się ziemi i kamieni. Trzeba więc szczególnie uważać, by nie zjechać w dół.
Skalna Brama to grupa skał, które położone są na wysokości 830 m n.p.m. na skalistym południowo-wschodnim zboczu Rogowca. Przy Skalnej Bramie znajduje się tablica z napisem "Tym co na zawsze odeszli i tym co przyjdą po nas" oraz punkt widokowy nad niewielkim urwiskiem z panoramą Głuszycy i Gór Sowich. Przysiadamy tu na chwilkę na znajdujące się na urwiskiem ławeczce i podziwiamy nieco zamgloną panoramę. Stąd już tylko kilka minut do znajdującego się nieco wyżej zamku Rogowiec, a właściwie jego pozostałości. Zamek został zbudowany w XIII wieku na stożkowatym wzgórzu Rogowiec na wysokości 870 m n.p.m. Dziś zastaliśmy tam tylko kilka niewielkich fragmentów zamku (kilka murów obwodowych, fragmenty baszt).
Z opisów dowiedzieliśmy się, że był zbudowany z nieobrobionego kamienia łupanego i służył utrwalaniu władzy zwierzchniej, był umocnieniem granicznym, siedzibą rycerzy-rozbójników. Szkoda, że prawie nic z niego nie zostało. Rozglądając się po okolicy, można stwierdzić, że dziś stanowi on doskonałe miejsce do biwakowania, o czym świadczą miejsca po ogniskach. Z ciekawostek warto dodać, ze jest on najwyżej położonym zamkiem w Polsce. Z Rogowca rozciąga się ładny widok na okoliczne górki (Sowie, Wałbrzyskie, Kamienne).
Z ruin kierujemy się na szlak czerwony, nieco dłuższy, ale za to omijający Jeleniec. Później, aby nie wracać tę samą drogą wchodzimy na szlak niebieski, przechodzący przez Turzynę. Tu standardowo, jak to mi się zdarza podczas wycieczek po Górach Kamiennych, Suchych lub Wałbrzyskich, gubię szlak. Na dodatek rzekomy punkt widokowy na trasie jest zarośnięty. Po zgubieniu szlaku przedzieramy się więc przez krzaki, by po dość stromym urwisku dostać się na właściwą drogę.
Ostatni odcinek drogi pokonujemy częściowo drogą rowerową, a częściowo żółtym szlakiem. Przed oczami mamy ten samy widok, który rano za plecami. Na Przełęczy Trzech Dolin nie mamy za to już ciszy z rana, ponieważ o godzinie 10.30 parking jest już zapełniony całkowicie.
Wycieczka szybka (3 godziny łącznie z odpoczynkami), odległościowo wynosząca 10 km. Do pokonania tylko 300 m przewyższeń, więc zmęczyć się nie raczej nie można. Idealna na niedzielny poranny spacerek.
rzeczywiscie pokazujesz zawsze mało uczeszczane szlaki :)
OdpowiedzUsuń