Władysław Krygowski

Swoją podróż rozpoczynamy ze Świeradowa-Zdroju. Do schroniska na Stogu Izerskim dostajemy się koleją gondolową (http://www.kolejgondolowa.pl/). Jest to chyba jedna z najnowocześniejszych kolejek w Polsce. Za wjazd na szczyt płacimy po 19 zł, więc cena do najniższych nie należy, zwłaszcza, że podróż trwa niecałe 8 minut. Z jednej strony może dobrze, bo mi już po pierwszej minucie jazdy robi się niedobrze. Całe szczęście, że jest wcześnie, nie ma tak dużo ludzi i mamy cały wagonik dla siebie. Wreszcie trasa się kończy i wysiadamy na górnej stacji kolejki na wysokości 1060 metrów. Po wyjściu na zewnątrz pierwsze co ukazuje się naszym oczom, to znak: "Uwaga żmijowisko. Wstęp wzbroniony". Pewnie mogą tu występować - myślimy sobie. Stok jest południowy, nasłoneczniony i do tego jeszcze prawie goły. Dla przezorności nie zbliżamy się więc do tego miejsca, ale nagle naszym oczom ukazuje się piękna żmija mknąca z jednej strony szlaku na drugą i kierująca się w stronę schroniska. Teraz to już naprawdę należy zachować ostrożność!

Szlak na nią prowadzi asfaltową drogą, która pod wpływem upałów dziś panujących staje się niekiedy aż miękka. Pomimo tego, że idziemy między drzewami, to nie ma cienia, tylko skwar i skwar. Po jakichś 40 minutach wędrówki docieramy na Halę Izerską, położoną na wysokości 840-880 m n.p.m. Leży ona w dolinie rzeki Izery. Tu właśnie znajdują się stanowiska najniżej występującej kosodrzewiny. Hala Izerska to bardzo duża łąka, na której kiedyś znajdowała się osada Wielka Izera. Dziś w zasadzie po niej nie pozostało nic poza Chatką Górzystów, czyli bardzo ciekawym schroniskiem. Hala Izerska częściowo obejmuje rezerwat Torfowiska Doliny Izery. Wracamy jednak do Chatki Górzystów. Tu spędzamy bowiem dłuższy czas. Schronisko (http://chatkagorzystow.prv.pl/) to jest wyjątkowe w Górach Izerskich, gdyż jest ono pozbawione wszelkich wygód. Nie ma tu na przykład prądu, co wielu turystów sobie chwali. Tu właśnie zjadam ogromną miskę jagód kupionych za 4 zł (wynagrodziłam sobie niemożność jedzenia ich z krzaka :)) Po jakiś 30 minutach odpoczynku ruszamy w drogę powrotną. Mnie, oczywiście, kusi dalsze zmierzanie czerwonym szlakiem, który prowadzi w stronę Jakuszyc. To jednak jest pomysł nierealny, gdyż nocleg mamy w Świeradowie, a i wysiłek trzeba dawkować.
Wracamy więc na Polanę Izerską. Na szczęście przez połowę drogi sprzyjała nam chmura, która zasłoniła niebo, więc było troszkę chłodniej. Potem zaś, za Polaną Izerską, schowaliśmy się w lesie, idąc niebieskim szlakiem do samego Świeradowa. Z każdą chwilą robi się coraz bardziej duszno, aż w końcu zaczyna grzmieć. Widzimy za sobą ciemną chmurę. Nad Halą Izerską, a na pewno w Szklarskiej Porębie już leje. My mamy nadzieję, że zdążymy dotrzeć do miasta, nim lunie. Szlak mocno idzie w dół, więc już nas bolą nogi, zwłaszcza palce u nóg do schodzenia. Ponadto duchota daje się we znaki. Po jakieś 60 minutach drogi wychodzimy obok uzdrowiska Świeradów-Czerniawa, gdzie zatrzymujemy się na leczniczą wodę. Kiedy tylko docieramy do pensjonatu, zaczyna lać. Uff, zdążyliśmy przed deszczem :)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz