wtorek, 22 czerwca 2010

Kalenica - 6 czerwca 2010 roku (Góry Sowie)

Kalenica (964 m n.p.m.) to wierzchołek znajdujący się w Górach Sowich, o których już pisałam przy okazji wejścia na Wielką Sowę. Najlepiej jest na nią wejść z Przełęczy Jugowskiej, co też my czynimy. Jacek zostaje dziś w domu z powodu kontuzji kolana, więc na szczyt wybieramy się w składzie: mama, Ola i ja. Dojazd do Przełęczy Jugowskiej to niełatwa sprawa, zwłaszcza, że droga mocno wije się lasem. Kiedy jednak docieramy na miejsce startu wspinaczki wita nas dość ładny parking. Co prawda oznaczenie szlaków nie jest tu dość dobre, ale skoro w tę stronę idzie się na Wielką Sowę, to na pewno w przeciwnym kierunku będzie na Kalenicę. Przechodzimy więc na drugą stronę ulicy i wchodzimy na czerwony szlak (Główny Szlak Sudecki). Tu jest, oczywiście, o wiele mniej ludzi niż na szlaku prowadzącym na Wielką Sowę.

Droga przebiega nam bardzo spokojnie. Na samym początku jest leciutko pod górkę, ale kiedy dochodzimy do stacji wyciągu teren się spłaszcza i teraz przemieszczamy się między bukami rezerwatu "Bukowa Kalenica". Rezerwat ten został stworzony w celu ochrony naturalnej sudeckiej przyrody. Jest to rezerwat leśno-florystyczny i zajmuje około 28 hektarów. Obejmuje on poza Kalenicą także szczyt Słonecznej. Tuż pod jego samym szczytem rośnie dużo skarłowaciałych i poskręcanych buków (mają one zaledwie tylko kilkanaście metrów).

Docieramy do miejsca, gdzie znajduje się mała polanka Rymarz. Tu można spotkać dość dużo ludzi, którzy pieką kiełbaski przy ognisku. My jednak idziemy dalej, mając nadzieję, że na szczycie kalenicy znajdzie się także miejsce na ognisko. Jak na razie cały czas idziemy lasem, szlak zaczyna się piąć coraz bardziej w górę. Chyba pierwszy raz czuję dziś lekkie zmęczenie. W końcu docieramy na grzbiet Kalenicy, ale jeszcze nie na jej najwyższy wierzchołek. Najpierw pokonujemy jeszcze dość wąski szlak między drzewami. Na chwilkę także zatrzymujemy się na małych skałkach, gdzie robimy kilka zdjęć. Za jakieś 3 minuty znajdujemy się na Kalenicy. Szybko wchodzimy na 20-metrową wieżę widokową (70 schodków), skąd roztaczają się dziś również piękne widoki. Bardzo ładnie widać Wielką Sowę z wieżą widokową. W tle zarysowują się Karkonosze ze Śnieżką. Z drugiej strony dumnie prezentują się Góry Bystrzyckie, Bardzkie, Masyw Śnieżnika.



Po zejściu z wieży widokowej idziemy piec kiełbaski, ponieważ akurat pali się ognisko. Na szczycie jest bardzo mało ludzi, więc panuje tu bardzo kameralna atmosfera. Po jakiejś pół godzinie opuszczamy szczyt, kierując się w stronę Schroniska "Zygmuntówka". Położone jest ono na wysokości 740 m n.p.m. Schronisko to jest bardzo stare, bo pamięta jeszcze czasy przedwojenne, ale jednocześnie bardzo zaniedbane moim zdaniem. Nie spędziłabym tam nocy, gdyż jako jedno z wielu schronisk, jakie w swoim życiu odwiedziłam, to wywarło na mnie złe wrażenie. Poza tym pod schroniskiem biegało sporo zwierząt, między innymi kozy. Spędziliśmy tam tylko chwilkę i szybko ruszyliśmy pod górkę na Przełęcz Jugowską.




2 komentarze:

  1. Kozy, kury, króliki, pieski(wszystkie stworzenia są tam wolne)... urok tego miejsca jest wspaniały - tylko na Zygmuntówce. Widoki przepiękne.
    Byłem tam kiedyś latem i jeśli ktoś chce zobaczyć Sowie z innej perspektywy, to polecam.
    Wybieram się tam jeszcze...
    Andrzej


    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, Zygmuntówka choć stara i zaniedbana, ma swój urok, sprawia wrażenie zakątka oderwanego od cywilizowanego świata i to jest jej wielki urok. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń