Wczoraj, gdy byliśmy na Javornikach,
zachwyciliśmy się ponownie Lysą horą w Beskidzie Śląsko-Morawskim. Piękna,
dumnie wznosząca się nad okolicą i wyróżniająca z racji stojącego na niej
masztu. A skoro dziś miała być piękna pogoda, to wycieczka na ten szczyt była
idealnym pomysłem. I tak też było, a magii wycieczce nadały chmury kłębiące się
w dolinach.
Beskid Śląsko-Morawski położony jest na pograniczu Czech i
Słowacji. Jest najdalej wysuniętą na zachód częścią Beskidów Zachodnich. Jego
powierzchnia wynosi wynosi 623 km² i obejmuje południowo-zachodnią część Śląska
Cieszyńskiego oraz północno-wschodnią część Moraw. Góry te są silnie
rozczłonkowane. W czeskim podziale fizycznogeograficznym podzielone są na trzy
mniejsze jednostki, które z kolei dzielą się na jeszcze mniejsze podjednostki.
Z tych większych możemy wyróżnić: Radhošťską
hornatinę, Lysohorską hornatinę oraz Klokočovską hornatinę. Beskid
Śląsko-Morawski w 1973 roku został objęty ochroną w postaci CHKO Beskydy, który
zajmuje dziś 1160 km² i oprócz Beskidu Śląsko-Morawskiego obejmuje również Góry
Wsetyńskie.
Dziś ruszamy z miejscowości Ostravice (kiedyś
startowaliśmy z Malenovic). Od razu zaznaczam, że wchodząc na ten szczyt
musicie nastawić się na strome podejście i pokonanie około 1 kilometra
przewyższenia. W Ostravicach nie powinno być problemu z zaparkowaniem, ponieważ
jest do tego dużo miejsca. Mamy spory płatny parking (naprzeciwko informacji
turystycznej), ale są też bezpłatne zlokalizowane obok dworca kolejowego. I tu
mała podpowiedź, ponieważ do Ostravic dojeżdżają pociągi, więc można się tu
również dostać w ten sposób.
My do Ostravic przyjeżdżamy w środku tygodnia,
dlatego praktycznie wszystkie bezpłatne parkingi są puste. Najlepiej więc
zostawić auto w tym rejonie (49.5371528N, 18.3931917E). Na mapie pewnie
zauważycie, że są też parkingi nieco wyżej, pozwalające zaoszczędzić trochę
podejścia, ale idąc widzieliśmy, że w wielu miejscach jest zakaz wjazdu albo są
miejsca przeznaczone tylko dla gości pensjonatu lub hotelu. Poza tym na zimowe
warunki dla zwykłego auta drogi nie są idealne.
Kierujemy się na czerwony szlak, który od
samego początku dość mocno pnie się w górę. Do Horský lanový park Opičárna
idziemy uliczkami prowadzącymi między zabudowaniami. Latem spokojnie można
dojechać pod samo centrum, a tym samym skrócić sobie sporo nie tyle drogi co
przewyższenia. My dziś nie ryzykujemy podjazdu po wczorajszych perypetiach z
zaśnieżoną drogą.
Wybierając czerwony szlak nie liczcie na mega
widoki, bo do ciekawych on nie należy. Można rzec nawet, że jest nudny.
Krajobrazy pojawiają się dopiero pod koniec wędrówki i w trakcie drogi w kilku
miejscach też jest całkiem przyjemnie. Na szczycie jednak będzie naprawdę
widowiskowo. A dziś już naprawdę szczególnie,
Lysa hora to najwyższy szczyt Beskidu
Śląsko-Morawskiego o wysokości 1324 m n.p.m. Szczyt oferuje niezapomniane
widoki. W czasie pięknej pogody są widoczne: pasma górskie Mała i Duża Fatra,
Martinské hole, Wysokie, Belianskie i Zachodnie Tatry oraz Jesioniki. Dziś te
wszystkie szczyty mieliśmy jak na dłoni.
Lysa hora to szczyt rozległy. Od jesieni 2006 roku
prowadzi na niego ścieżka dydaktyczna, przedstawiająca przyrodnicze i
krajoznawcze ciekawostki. Ścieżka dydaktyczna Łysa Góra ma na trasie liczącej
ogółem 16,5 km 15 stacji i 2 uzupełniające tablice informacyjne na wierzchołku
pod stacją hydrometeorologiczną. Wyruszyć na nią można z 2 miejsc: od dworca w
Ostrawicy i z Malenovic od parkingu pod Rajską Budą. Oba odgałęzienia
spotykają się na grzebieniu Lukšince, a ścieżka biegnie dalej na sam
wierzchołek.
W pobliżu szczytu, na wysokości 1313 m n.p.m.
znajduje się 78-metrowy przekaźnik telewizyjny, który widać z daleka i jest
jakby symbolem rozpoznawczym szczytu. Z kolei na wysokości 1320 m n.p.m.
obserwatorium meteorologiczne.
Na szczycie jest też
oczywiście schronisko. Lubimy jem zwłaszcza ja, bo tam podają kawę 😊 Poza tym w zimie często takie schroniska są
zbawienne, gdy na dworze ziąb i przeszywający wiatr. Dziś jednak z niego nie
korzystamy. Pomimo zimy na szczycie jest bardzo cieplutko, grzeje słoneczko i
spokojnie można siedzieć bez kurtki. Aż się nie chce stąd schodzić. Wpatrujemy
się w wystające ponad morze chmur szczyty Tatr i Fatry. Cudowny widok.
Ze szczytu wracamy tym
samym szlakiem, zejście jest błyskawiczne, bo cały czas mamy z górki i w
większości szeroką drogą. Z racji, że zostało nam nieco czasu wstępujemy w
Ostrawicach do Muzeum Figur Drewnianych. Całkiem przyjemne, aczkolwiek dla mnie
nieco kiczowate miejsce. Mimo wszystko warto tu wstąpić i przyjrzeć się, jakie
rzeźby wyszły spod dłuta lokalnego artysty, Luďka Vančury. A jest ich tu
naprawdę mnóstwo. Jedna obok drugiej tworzą totalny misz masz.
Godziny otwarcia: Pon. – Sob.: 08.00–20.00, Nd.: 09.00–20.00.
Wstęp za dobrowolną opłatą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz