środa, 21 lutego 2024

Risco Blanco, Góry Teno, Teneryfa - styczeń 2024

 Góry Teno, a w nich Risco Blanco

To szczyt mierzący niecałe 900 metrów, pod który można podejść, ale na jego samym wierzchołku stanąć się nie da. Brakuje około 50 metrów podejścia, ale nie ma żadnej ścieżki, która prowadziłaby na szczyt. Może dałoby się i wejść, ale zejść? Wątpię. W niczym to jednak nie przeszkadza, bo wycieczka pod szczyt oraz w jego okolicy to prawdziwa uczta dla oczu.
6 km wędrówki, 350 metrów przewyższenia, a widoki…. Sami tylko zobaczcie. Cudowne. A to wszystko przy niewielkim wysiłku i braku ludzi. Tak, ponownie powtórzę, że szlaki na Teneryfie w styczniu są prawie puste. Kiedy wybierzecie te mniej popularne, możecie liczyć na to, że nie spotkacie nikogo.

Czy warto pójść na trasę pod Risco Banco? Oczywiście, że tak. Nas ona tym bardziej ucieszyła, że była trasą znalezioną z tych, jak ja to określam „palcem po mapie”. Zupełnie nie wiedziałam, czego możemy się tu spodziewać. Jednak to, co zastaliśmy przerosło nasze oczekiwania.

Start
Zarówno początek, jak i koniec wycieczki ma miejsce w miejscowości El Molledo. My zatrzymujemy się tutaj 28.2870461N, 16.8126325W na małym placyku, ale w wielu miejscach można zaparkować samochód wzdłuż ulicy.
El Molledo to niewielka miejscowość, ale niezwykle urokliwa, jak wiele na Teneryfie. Jej uliczkami kierujemy się w stronę gór i na szlak żółty z numerem 65.1. Początkowo nic nie zapowiada, że będzie tak pięknie i w sumie jakoś tak na początku straciliśmy orientację w terenie, bo nie mogliśmy zlokalizować góry, w kierunku której zmierzaliśmy.

Widoki ze szlaku wraz z każdym pokonanym metrem stają się coraz piękniejsze. Z jednej strony mamy panoramę na Wąwóz Masca, z drugiej na ocean, a kiedy odwrócimy wzrok za siebie jak na dłoni pojawia się cały masyw Teide.

Upał doskwiera – czuć, że jesteśmy na południu wyspy, bo temperatury są tu zdecydowanie wyższe. Na szczęście wiatr przyjemnie chłodzi, więc wędrówka to czysta przyjemność, a postoje na trasie robimy dziś wyjątkowo długie. Jaszczurki i kozy wbiegają co chwilę na szlak, cisza, spokój – nie ma się co spieszyć. Zwłaszcza, że musimy zbierać siły przed wejściem na wschód słońca na Teide.


Na trasie robimy sobie przystanek w pobliżu farmy Los Quemados. Jest ona już opuszczona, jak wiele innych, które można spotkać na różnych szlakach na Teneryfie. Takie farmy dodają uroku krajobrazowi. Sporo mijaliśmy takich, wędrując w Anadze.
Kolejny postój czynimy już pod samym szczytem Risco Blanco, gdzie postawiono ławeczkę z cudownym widokiem na ocean i Góry Teno z jednej strony oraz Teide z drugiej strony.

Ze szczytu decydujemy się zejść innym szlakiem, robiąc małą pętelkę. I to był strzał w dziesiątkę. Widoki z tego szlaku są również cudowne. A fakt, że idziemy szlakiem z widokiem na ocean dodaje mu uroku. Niemalże przed nami znajdują się najwyższe klify, czyli Los Gigantes, pod którymi znajdziemy się za jakiś czas.
Trasa nie należy do wymagających, bo wynosi około 6 km i 300 metrów przewyższenia. Jest tu jednak tak pięknie, że można wędrować naprawdę długo. Nadaje się ona dla każdego niewprawionego turysty. Fakt, że jest widokowa to duży plus, dlatego ja ją polecam bez dwóch zdań. 












































poniedziałek, 19 lutego 2024

Roque de Taborno - Góry Anaga, Teneryfa - styczeń 2024

 Anaga – to te góry zauroczyły mnie najbardziej na Teneryfie. I choć księżycowy pejzaż wokół Teide robił ogromne wrażenie, to jednak Anaga ze swą zielenią i egzotyką zwyciężyła. To park znajdujący się na północno-wschodniej części Teneryfy. Jest to miejsce niesamowicie różnorodne i zielone, a przede wszystkim odmienne od południowej części wyspy.
Ze względu na swoje położenie na północy wyspy, góry zatrzymują ogrzewaną parującą wodę z oceanu Atlantyckiego, która kumuluje się w górach. Stąd spore opady deszczu i wspaniała zieleń na wyspie! Spore opady – tak piszą w przewodnikach. My podczas 13 dni pobytu na Teneryfie nie doświadczyliśmy żadnego deszczu.
W Parku Anaga znajduje się największa ilość gatunków endemicznych roślin na kilometr kwadratowy w Europie. Jest więc co odkrywać. Szukać w zasadzie nie trzeba, bo wszystko  jest na wyciągnięcie ręki. Zwłaszcza zwierzątka. Co prawa fana Teneryfy nie należy do wyjątkowo bogatej, to jaszczurki plączą się pod nogami. Nie wiem, czy szliście kiedyś takim szlakiem, na którym musicie uważać, by jaszczurek nie rozdeptać. Duże, małe, są dosłownie wszędzie. Jeszcze tylu nie widziałam w życiu.
Wracając do naszej wycieczki. Idziemy dziś na Roque de Toborno, przypominające szwajcarskiego Matterhorna lub kciuka. Jak kto woli i jaką ma wyobraźnię.
Nim jednak ruszymy, do Anagi trzeba dotrzeć. To wyjątkowo piękne miejsce położone jest na najbardziej wysuniętym na północ krańcu Teneryfy. Dojazd w te rejony to często pokonanie sporej ilości serpentyn wąską drogą O ile do Taborno dojazd jest całkiem w porządku, o tyle do Chamorgi, w której byliśmy także parę dni później dotarcie będzie już sporą przeprawą.

Szlak wokół Roque de Taborno, czyli skały przypominającej Matternhorn, wznoszącej się na 706 metrów n. p. m. rozpoczyna się obok miejscowego kościółka. Parking tu jest, ale z racji, że miejscowości są niewielkie, a  uliczki często wciśnięte między górami, miejsca jest dość mało.
Z pakingu dróżkami wokół zabudowań i wzdłuż kolorowej ściany z kwiatów idziemy do punktu widokowego. Samo przejście przez wioskę dosarcza już mega wrażeń widokowych, a todopiero początek tego, co zobaczymy, gdy ruszymy na ścieżkę prowadząca wokół Roques de Taborno. Od tego punktu rozpoczyna się właściwa trasa, która zatacza pętlę wokół góry.
Szczyt, pomimo że nie jest zbyt wysoki, to prezentuje się monumentalnie. Wyrasta tak jakby samotnie nad oceaniem. Ścieżka, która stopniowo wiedzie wokół Roque de Taborno, oferuje wspaniałe widoki na góry, doliny i klify północnej Teneryfy. Głęboko w dole widać wioskę Afur, do której prowadzi piękna kręta górska droga. Nie wiemy jeszcze, że przypadkowo stanie się ona celem naszej kolejnej wycieczki.
Na Taborno wejść się nie da, choć skała kusi, by ją zdobyć.
 Na szczęście można ją obejść dookoła ścieżką. Nie ma tu szlaków, jest tylko ta jedna wspomniana ścieżka, która biegnie wokół szczytu.
Przejście całą trasą nie jest długie ani wymagające, bo wynosi ona tylko 4 km i 300 metrów przewyższenia. Dla nas na pewno było to przejście czasochłonne. Widoki, jaszczurki, timelapsy – co chwilę stawaliśmy i tak wędrowaliśmy kilka godzin!