Góry Teno, a w nich Risco Blanco
To szczyt mierzący niecałe 900 metrów, pod który można
podejść, ale na jego samym wierzchołku stanąć się nie da. Brakuje około 50
metrów podejścia, ale nie ma żadnej ścieżki, która prowadziłaby na szczyt. Może
dałoby się i wejść, ale zejść? Wątpię. W niczym to jednak nie przeszkadza, bo
wycieczka pod szczyt oraz w jego okolicy to prawdziwa uczta dla oczu.
6 km wędrówki, 350 metrów przewyższenia, a widoki…. Sami
tylko zobaczcie. Cudowne. A to wszystko przy niewielkim wysiłku i braku ludzi.
Tak, ponownie powtórzę, że szlaki na Teneryfie w styczniu są prawie puste.
Kiedy wybierzecie te mniej popularne, możecie liczyć na to, że nie spotkacie
nikogo.
Czy warto pójść na trasę pod Risco Banco? Oczywiście, że tak. Nas ona tym bardziej ucieszyła, że była trasą znalezioną z tych, jak ja to określam „palcem po mapie”. Zupełnie nie wiedziałam, czego możemy się tu spodziewać. Jednak to, co zastaliśmy przerosło nasze oczekiwania.
Start
Zarówno początek, jak i koniec wycieczki ma miejsce w
miejscowości El Molledo. My zatrzymujemy się tutaj 28.2870461N, 16.8126325W na
małym placyku, ale w wielu miejscach można zaparkować samochód wzdłuż ulicy.
El Molledo to niewielka miejscowość, ale niezwykle urokliwa,
jak wiele na Teneryfie. Jej uliczkami kierujemy się w stronę gór i na szlak
żółty z numerem 65.1. Początkowo nic nie zapowiada, że będzie tak pięknie i w
sumie jakoś tak na początku straciliśmy orientację w terenie, bo nie mogliśmy
zlokalizować góry, w kierunku której zmierzaliśmy.
Widoki ze szlaku wraz z każdym pokonanym metrem stają się coraz piękniejsze. Z jednej strony mamy panoramę na Wąwóz Masca, z drugiej na ocean, a kiedy odwrócimy wzrok za siebie jak na dłoni pojawia się cały masyw Teide.
Upał doskwiera – czuć, że jesteśmy na południu wyspy, bo temperatury są tu zdecydowanie wyższe. Na szczęście wiatr przyjemnie chłodzi, więc wędrówka to czysta przyjemność, a postoje na trasie robimy dziś wyjątkowo długie. Jaszczurki i kozy wbiegają co chwilę na szlak, cisza, spokój – nie ma się co spieszyć. Zwłaszcza, że musimy zbierać siły przed wejściem na wschód słońca na Teide.
Na trasie robimy sobie przystanek w pobliżu farmy Los
Quemados. Jest ona już opuszczona, jak wiele innych, które można spotkać na
różnych szlakach na Teneryfie. Takie farmy dodają uroku krajobrazowi. Sporo
mijaliśmy takich, wędrując w Anadze.
Kolejny postój czynimy już pod samym szczytem Risco Blanco,
gdzie postawiono ławeczkę z cudownym widokiem na ocean i Góry Teno z jednej
strony oraz Teide z drugiej strony.
Ze szczytu decydujemy się zejść innym szlakiem, robiąc małą
pętelkę. I to był strzał w dziesiątkę. Widoki z tego szlaku są również cudowne.
A fakt, że idziemy szlakiem z widokiem na ocean dodaje mu uroku. Niemalże przed
nami znajdują się najwyższe klify, czyli Los Gigantes, pod którymi znajdziemy
się za jakiś czas.
Trasa nie należy do wymagających, bo wynosi około 6 km i 300
metrów przewyższenia. Jest tu jednak tak pięknie, że można wędrować naprawdę
długo. Nadaje się ona dla każdego niewprawionego turysty. Fakt, że jest
widokowa to duży plus, dlatego ja ją polecam bez dwóch zdań.